poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Prolog

HP i Wojna Bogów
Autor – Lenalee13
Beta - Draco13 (mój brat bliźniak, poprzednie znany jako Apofiss. Szczerze wam powiem że ta ksywa mu pasuje)
Parring – HP/TMR

Ostrzeżenia – Sceny erotyczne, sceny tortur. Opowiadanie pisane w Alternatywie i pierwszej osobie.
Zainspirowała mnie swoim stylem pisania Delicja która także piszę alternatywą.

Harry dowiaduje się ze jest czymś więcej niż wybrańcem, że to nie Voldemorta ma pokonać. się że musi zapobiec katastrofie a mianowicie zagładzie całej ziemi która zostanie polem bitwy Boga i Lucyfera.

Zaciekawieni?

Zapraszam do czytania.
~~~~
Nie wiedziałeś co się z tobą dzieje, oczywiście miałeś pojęcie o tym cholernym dojrzewaniu, ale nie sądziłeś, że to będzie taki koszmar. Oczy łzawiły co chwilę, głowa swędziała chociaż myłeś ją dwa razy dziennie, plecy bolały, jakby coś wyżynało się z nich. Plecy? Coś zdecydowanie jest z tobą nie tak – pomyślałeś. Spytałeś Rona, który ma już tą szopkę za sobą, czy on też miał takie bóle pleców, zaprzeczył. Zdziwiłeś się, ale przecież zawsze było coś z tobą nie tak, nie powinieneś się aż tak bardzo martwić tym, że zawsze odbiegasz od normy. Po kilku dniach, zacząłeś rozumieć, że jednak jest o co się martwić. Twoje włosy zmieniały kolor, na jeszcze ciemniejsze niż były, oczy zrobiły się większe i jeszcze bardziej zielone, plecy jednak bolały dalej tak samo. Było też coś innego. Zaczęły wychodzić ci mięśnie, nabrałeś masy i wyciągnąłeś się w górę. Byłeś bardzo przystojny, w ogóle nie przypominałeś tego chuchrowatego chłopaczka z blizną na czole, sprzed paru tygodni. Stałeś się mężczyzną co bardzo ci się podobało. Cho Chang zwróciła na ciebie uwagę i zaczęła kręcić się koło ciebie, jednak cały czas mrugała oczami co wydało ci się bardzo dziwne i okropnie irytujące. Tak jakby wpadło jaj coś do oka i nie mogła tego wyjąć. Okropne.

Spojrzałeś na siebie w lustrze, pomimo tego że wreszcie wyglądasz porządnie, dalej nie masz zarostu. Ron ma, Dean ma, więc dlaczego ty go jeszcze nie masz?! Byłeś sfrustrowany tym, że zawsze jesteś inny, ze nie możesz chociaż teraz być normalny.

Ron pocieszał cię, mówił, że to prędzej czy później cię dopadnie i nie będziesz już taki zadowolony, nie wierzyłeś. Ignorowałeś te słowa, dla ciebie zarost znaczył więcej niż tylko kolejny etap dojrzewania, dla ciebie było to wejściem w dorosłe życie, które należało do ciebie. Każda decyzja, każdy krok w tym życiu miał być twój i tylko twój. Nawet nie wiedziałeś jak się mylisz w tamtej chwili.

Nie przeczuwałeś tego co niedługo nadejdzie.

Cierpienie, strach, ból –Wojna której skutki doświadczyłeś tyle razy na swojej skórze miały powrócić ale ze zdwojoną siłą i to z każdej strony.

Nie zaprzątałeś sobie wtedy tym głowy, za bardzo byłeś zaabsorbowany swoim ciałem(jak to dwuznacznie zabrzmiało XD dop.Aut.). Myślałeś, że twoim jedynym zagrożeniem jest Voldemort, myliłeś się...

Po całym dniu nauki i bardzo niespokojnej nocy, wstałeś dopiero o jedenastej. Na szczęście była sobota, nie musiałeś się martwić o żaden niezapowiedziany sprawdzian z eliksirów czy też transmutacji. Byłeś spokojny i rozluźniony.  Martwiło cię jednak jakieś złe przeczucie, że za niedługo stanie się coś co zmieni twoje życie nie koniecznie na lepsze. Z zaskoczeniem stwierdziłeś, że boisz się tego.

Słodki strach spowodował na twoim ciele ciarki przerażenia i rozbawienia. Przecież to było irracjonalne i surrealistyczne! Nie mogło być przecież gorzej!

Jakiś psychopata, z porąbanym pseudonimem ściga cię bo niby jesteś od niego silniejszy, naprawdę nic nie mogło być gorsze od tego. 

Wstałeś, wyciągając swoje nowe, umięśnione ciało, lekko zmęczone jeszcze po pełnej złych myśli nocy. Byłeś bardzo ale to bardzo zmęczony. Ziewnąłeś lekko, czując jak strzyka ci w krzyżu i karku, po czym stwierdziłeś, że musisz się wykąpać.

Podszedłeś do szafy, otwierając stare, skrzypiące drzwiczki. Nie miałeś jakiegoś wygórowanego wyboru jeżeli chodzi o ciuchy. Stare szmaty po Dudleyu lub... Stare szmaty po Dudleyu.
Chwyciłeś szybko pierwsze rzeczy z brzegu i pobiegłeś do łazienki, czując jak naciska ci na pęcherz.  

W łazience załatwiłeś to co załatwić miałeś i poszedłeś pod prysznic. Ciepła woda obudziła twoje ciało i otworzyła ci do końca oczy, szybko umyłeś włosy i resztę, by potem czuć jak piana spływa ci po brzuchu, podbrzuszu, po penisie, między nogami i po plecach, pośladkach i między nimi. Delikatnie się wzdrygnąłeś kiedy z prysznica poleciała zimna woda, wyszedłeś z kabiny. Ubrałeś się w za duże ciuchy i zszedłeś na śniadanie? Lunch? Sam już nie wiedziałeś.

W wielkiej Sali było jeszcze kilkoro uczniów, zauważyłeś przy stole ślizgonów Malfoya, jadł spokojnie i z gracją. Chyba próbował ignorować Pensy która trajkotała mu nad uchem, wydawał się bardzo niezadowolony z tego powodu.

Powoli i niepewnie przesuwałeś się w stronę stołu Gryfindoru, niepokój z rana zaczął się nasilać. Czułeś się osaczony, chociaż nikogo przy tobie nie było, ból w plecach przeistoczył się w paskudne mrowienie. Byłeś zdenerwowany tym wszystkim. Przyjrzałeś się twarzy Draco, coś ci w niej nie pasowało, mrowienie w prawej łopatce się nasiliło kiedy spojrzałeś na jego oczy.

Zszokowany patrzyłeś jak zmieniają barwę ze stalowoszarych na różowe a po chwili pochłania je krwista czerwień.  Gwałtownie wstałeś patrząc w jego oczy, ławka przewróciła się przez ten ruch, teraz każda para oczu w Sali była skierowana na ciebie, jednak nie zdawałeś sobie z tego sprawy, byłeś zbyt przerażony. Draco zauważył twój stan i odwrócił głowę za siebie myśląc że to o kogoś innego chodzi – nikogo za nim nie było. Przerażony w takim samym stopniu spojrzał na ciebie, nie miał pojęcia o co może ci chodzić. Pensy zaczęła krzyczeć na ciebie ze jesteś porypany i powinni cię zamknąć w zakładzie dla psychicznie chorych – W myślach zgodziłeś się z nią w pełni, ale nie mogłeś wyrwać się z transu. Do Sali wszedł Ron, wreszcie coś odwróciło twoją uwagę, twoje plecy od lewej strony zaczęły boleć jeszcze bardziej. Mrowienie z obydwu stron się nasilało, najgorsze jednak było to, że błękitne oczy przyjaciela oblały się barwą czerwieni, tak samo jak u Malfoya.

To przelało szalę.

Ból w plecach obezwładnił cię, upadłeś na kolana. Ron zszokowany podbiegł do ciebie, jednak nie zbliżył się zbyt blisko – Góra twoich szat zmieniła się w strzępy a z pleców rozwarła się para gigantycznych skrzydeł, uniosłeś się w powietrze jak ptak. Skrzydła wachlowały mocno przecinając powietrze, wiatr rozwiewał twoje czarne jak smoła włosy, czułeś się wspaniale.

-Harry! –Pełen przerażenia krzyk Rona obudził cię, co znaczy też zdekoncentrował.
  
Straciłeś władze w skrzydłach a raczej nad nimi i poleciałeś w dół, uderzając mocno o ziemie.

Twoje powieki zaczęły opadać i dopiero wtedy zdałeś sobie sprawę że jedno z twoich skrzydeł było białe a drugie czarne.

Otoczyła cię ciemność. 
~~~~
I jak podoba się wam mój pierwszy rozdział w Alternatywie? Mi się nawet podoba, jak na pierwszy raz to wyszło mi całkiem nieźle.

6 komentarzy:

  1. Tak, wyszło całkiem dobrze :) Naprawdę ten styl pisania jest bardzo... wciągający? I szybko się czytało. Zgrabnie wszystko poopisywałaś, wiec masz ogrmnegooo plusa. Ale musiało go boleć jak mu skrzydła wyrastały z pleców. I kurde coś na pewno jest z nim nie tak. On nie ma zarostu!!! To dla niego takie straszna XD Czekam na następną notkę ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zarąbisty zniecierpliwiona czekam na następny rozdzialik. Wena z tobą i szybkiego pisania. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Geniusz ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Trochę dziwnie mi się czyta, ale przyzwyczaję się:) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam i weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresował mnie pomysł na tego bloga, tak więc ucieszyłam się, widząc, że jednak wstawisz coś teraz. : )
    Tak jak myślałam, zapowiada się ciekawie. Szczególnie parring (ach, jak mało jest ficków TMR/HP). xD Poza tym nie mogę doczekać się rozwinięcia historii. No i dłuższych rozdziałów.
    Wydaje mi się jednak, że do tego opowiadania bardziej pasuje pisanie w trzeciej osobie, nie w drugiej. Owszem, może ciekawie i intrygująco to wygląda, jednak - przynajmniej dla mnie - nie w każdym rodzaju opowiadań. Szczególnie nie w takich, w których wszystko jest dokładnie opisane (godzina po godzinie, ubieranie się, opis jedzenia, czy też grania w szachy). Chociaż może to tylko ja.^^
    Mimo to, w której osobie nie będziesz kontynuować, masz kolejnego czytelnika. Życzę więc weny i czekam na pierwszy rozdział tego opowiadania. : )
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Hymm Genialne....Taaa to było genialne..życzę weny i czekam na notki :)

    OdpowiedzUsuń